Słoneczny dzień, lenistwo z kawą na tarasie. Kalina karmi moje koty, chyba lubią ją bardziej niż mnie, mniejsza o to, bo sielankę przerywa niezapowiedziany gość. Nie wiem jak się tam pojawiła, w którym momencie, ale jej głos wyrwał mnie z rozważań czy lepiej będzie zrobić tartę z truskawkami, czy też wiśniami. Kobieta, nieco młodsza ode mnie, wysoka, starannie upięte włosy, ubrana w jasną nieskazitelnie czystą sukienkę z koronkowym haftem. Przywitała się z nami, kątem oka zauważyłam, że Kalinie nieco zrzedła mina. Pani okazała się mieszkanką wsi, wiedziała, że osiadłam tu na stałe, doszły ją też słuchy o naszym małym biznesiku. Jednym słowem przygnała ją ciekawość. Głowa chodziła jej na wszystkie strony, miałam wrażenie, że mnie prześwietla. Nie chciała do nas dołączyć, zadała kilka zdawkowych pytań i jak nagle się pojawiła tak szybko zniknęła. Pytam, więc Kaliny, czy też zna ową osobliwość, na co ta mruknęła coś pod nosem i poszła do kuchni. Zagadkowo się zrobiło, ale starałam się o tym nie myśleć. Wiem jedno nic tego dnia nam nie wyszło, pierwszy raz coś takiego miało miejsce, tarta do kosza, ciasto na szarlotkę przypalone, słoików natłukło się więcej niż zwykle, a Kalinka której buzia się nie zamyka milczała jak zaklęta. Pytam więc, co to za czarownica nawiedziła dziś mój dom i jak można odczynić jej uroki? Jeśli nic się nie zmieni to ja będę musiała odwiedzić Panią Wiedźmę.
Subskrybuj
Kategorie
- Bez kategorii (14)
- kulinaria (4)
- przeszłość (3)
Archiwa
- Wrzesień 2010 (1)
- Sierpień 2010 (2)
- Lipiec 2010 (3)
- Czerwiec 2010 (2)
- Maj 2010 (3)
- Kwiecień 2010 (2)
- Marzec 2010 (1)
- Kwiecień 2009 (1)
- Marzec 2009 (2)
- Luty 2009 (1)
Brak komentarzy do wpisu "Czarownica"